Życie jak mówią, pisze różne scenariusze… Okazuje się, że nie ono jedno. Oto bowiem po raz kolejny spotkanie ludzi zżytych i od lat bawiących się w swoim towarzystwie z czcigodnymi gośćmi przybyłymi po raz pierwszy na knyszyńskie włości, zaowocowało wybuchową mieszanką emocji, których ujście z piątku na sobotę przebiegało zupełnie nieoczekiwanie, w sposób który być może zapoczątkował nową tradycję wśród wielu już od dwunastu lat kultywowanych.
Mamy ogromną nadzieję, że i tym razem wspólna zabawa dała Wam tak wiele pozytywnych wrażeń, których głodni po poprzednich edycjach, wyczekiwaliśmy zaraz po zakończeniu zeszłorocznego, jedenastego Biwaku.
Bardzo serdecznie dziękujemy Wszystkim za odwiedziny, przywiezione krzaczki, a nade wszystko za podtrzymanie wieloletniej tradycji, która jak mamy nadzieję przetrwa jeszcze wiele lat tak, aby Tymon - najmłodszy, bo zaledwie miesięczny uczestnik imprezy, mógł świętować jako licealista, student, a może i ojciec...
Brzmi to zabawnie, ale zapewniamy Was, iż dwanaście lat temu kilkoro ludzi przy ognisku obok zgliszczy domu, wobec upadku wszystkiego co symbolizowało czasy świetności knyszyńskiej działki, nigdy w życiu, w najśmielszych nawet marzeniach, nie przypuszczałoby co dziać się będzie w tym samym miejscu za kilka lat. Może zatem i Tymon powie kiedyś to samo w okolicznościach jeszcze bardziej - z perspektywy czasu - zaskakujących. Kto wie…
Przekazujemy zatem w Wasze ręce liczne, często bardzo sugestywne fotografie, jako pamiątkę Naszego spotkania i mijającego lata (login: gosc, hasłem niech będzie nazwa części garderoby najobficiej występująca na drzewach w sobotni poranek...).
Niech nadchodzący rok będzie dla Was pomyślny, abyśmy za nieco ponad trzysta dni spotkali się w równie doborowym towarzystwie. Raz jeszcze serdecznie dziękujemy, pozdrawiamy
Justyna i Michał Jaśnikowscy.
Ps. W galerii dostępne są migawki z Biwaku, niebawem pojawią się również odnośniki do wybranych zdjęć w pełnym formacie, prosimy o cierpliwość!